Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w październiku 2022 r. wzrosły rdr o 17,9 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 1,8 proc.- podał Główny Urząd Statystyczny. To najwyższa inflacja od 26 lat. Odczyt jest zgodny z wcześniejszym, szybkim szacunkiem GUS. Poniżej poszczególne składniki wskaźnika inflacji: waga październik… „Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy.” Milton Friedman Czym jest inflacja? W dużym uproszczeniu jest to zjawisko obniżenia siły nabywczej pieniądza. Wzrasta poziom cen dóbr i usług w gospodarce i za tą samą kwotę możemy kupić mniej. Jak ma się inflacja do naszych oszczędności? Ona je po prostu pożera. Jak niekorzystnie jest trzymanie oszczędności w papierowym pieniądzu pisaliśmy w „Czy papierowe banknoty to pieniądze ?”. Jak działa inflacja w praktyce? Jak to się dzieje, że 7% zysku z lokaty nie przynosi nam 7% większych możliwości zakupów. Użyjmy matematyki. Zysk z lokaty pomniejszony o inflację wyliczamy wg wzoru: Dla naszego przykładu przyjmujemy: roczna lokata z oprocentowaniem 7 % roczna inflacja w wysokości 3 % Teraz już wiemy ile zarobiliśmy na takiej lokacie. Resztę odsetek pożarła inflacja. Dodatkowo, jeśli Klient ulokuje 100 000 zł na 12-miesięcznej lokacie z oprocentowaniem 7%, to po roku nie będzie miał 107 000 zł. Od tych 7 000 zł dochodu zapłaci 19 % podatku „Belki”, więc naprawdę wyjmie 105 670 zł. Spójrzmy teraz na sytuację rynkową: W momencie otwierania lokaty cena koszyka dóbr i usług wynosiła 5 000 zł. W tym koszyku są zawarte hipotetyczne dobra i usługi. Rok później cena tego samego koszyka wzrosła o 3% (inflacja = 3%) i wynosi już 5 150 zł. Naszym celem jest porównanie rzeczywistej siły nabywczej pieniądza przed ulokowaniem pieniędzy na lokacie z ich wartością w momencie zamknięcia lokaty. Korzystając z naszego „koszyka” możemy policzyć, że w momencie otwarcia lokaty oszczędzający mógł kupić 20 „koszyków”(miał 100 000 zł, a cena koszyka wynosiła 5 000 zł). W dniu zamknięcia lokaty klient może kupić 20,52 koszyków (ma 105 670 zł, a cena za koszyk wynosi 5 150 zł). Realnie, uwzględniając inflację oraz podatek, oszczędzający zarobił; Po takich wyliczeniach można założyć, że Polacy trzymają swoje oszczędności na rachunkach bankowych lub lokatach terminowych na pewno nie z chęci zysku. Magnesem zatem musi być bezpieczeństwo. Ludzie ufają zapewnieniom rządu i banków , że ich oszczędności są gwarantowane i bezpieczne. Czy tak jest naprawdę? Zobacz „Pewne jak w banku”. Obecnie żyjemy w okresie deflacji, czyli zjawiska odwrotnego do inflacji. Ale odkładanie pieniędzy na lokatach nie stało się bardziej atrakcyjne, ponieważ znacznemu obniżeniu uległo oprocentowanie lokat. A co jeśli inflacja wzrośnie? Sztuczne ustawianie ujemnych stóp procentowych, masowy dodruk pieniądza, rynek olbrzymiego długu i inne kuriozalne zabiegi globalnej finansjery sprawiają, iż na naszych oczach tworzy się ogromna bańka finansowa. Jej skutkiem, prędzej czy później, musi być wzrost inflacji. Nie będzie to jednak wzrost rzędu 3-7%, a skok dwucyfrowy. Taka sytuacja miała już miejsce wielokrotnie na przykład w PRL-u oraz w dawnych Niemczech czy Zimbabwe. Mówiliśmy o tym w artykule „Czy papierowe banknoty to pieniądze?”. Jak zabezpieczyć się przed inflacją? Rozwiązanie jest tylko jedno. Dywersyfikacja. Nasz majątek powinien być podzielony tak, aby nie skupiał się na jednym instrumencie zachowywania wartości. Nieruchomości, papiery wartościowe i waluty nie zdają egzaminu w okresie wysokiej inflacji. Aby nasze finanse nie zachwiały się u samych podstaw, powinniśmy zadbać o złoty fundament. Niezależnie od tego ile procent obiecują banki i jak bezpieczne wydają się obligacje, należy 20-30 % oszczędności przechowywać w złocie. Warto mieć złotą tarczę Zdaniem ekonomistów, którzy aktualnie nie pracują dla rządów i banków, nie można w nieskończoność drukować pieniędzy i uniknąć inflacji. Kolejna bańka pęknie, a kiedy to nastąpi warto będzie móc się schować się za złotą tarczą. We wpisie „Jak złoto trzyma wartość” udowodniliśmy, że złoto przez tysiące lat najlepiej chroniło wartość majątków swoich właścicieli. Idealnym systemem polityczno – ekonomicznym jest liberalny kapitalizm. To jest system, w którym ludzie współdziałają nie jako kaci i ofiary, ani jako panowie i służba, ale jako handlowcy, z nieprzymuszonej, wolnej wymiany dóbr dla wzajemnej korzyści. Autor: Ayn Rand; Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy. Realizacja "Nowego Ładu" - czyli bolszewickich postulatów Jarosława Kaczyńskiego, wymierzonego w Polaków, którzy mają płacić 40% podatku, będzie kosztowało Polskę odpływ wykształconych i energicznych Polaków za granicę. W 2021 roku "Dzień Wolności Podatkowej" przypadł na 22 czerwca, czyli w 173. dniu roku. Na opłacenie wszystkich danin, czyli podatków i opłat, które są przymusowe niezależnie od tego, jak się nazywają, pracowaliśmy 172 dni z 365, czyli o 12 dni dłużej niż w 2020 r. W 2022 roku dzień wolności podatkowej wydłuży się o kolejne 30 dni, co oznacza, że PIS sprowadził Polaków do roli w charakterze niewolników. Od początku tego roku tzw. Polski Ład nastręcza mnóstwo kłopotów, zwłaszcza z wyliczeniami pensji i zaliczek na podatek dochodowy. Stało się tak z powodu znacznego skomplikowania sposobu obliczania tego podatku. Z jednej strony wprowadzono wyższą kwotę wolną w PIT i tzw. ulgę dla klasy średniej, z drugiej zaś zakazano odliczania składki zdrowotnej. W nowym złożonym algorytmie obliczania PIT dla pracowników zaszyfrowano wysoką stawkę. „Rzeczpospolita” z pomocą ekspertów podatkowych przeanalizowała ten nowy algorytm. Pokusiliśmy się o sprawdzenie, jakich zabiegów w prawie podatkowym należałoby dokonać według „starego”, ubiegłorocznego modelu, by uzyskać taki sam efekt. Okazuje się, że dzisiejszy poziom obciążeń podatkowych można było osiągnąć – bez dodatkowych komplikacji – po prostu nieznacznym podniesieniem kwoty wolnej oraz wprowadzeniem niemal 40-proc. stawki dla pracowników zarabiających powyżej 12,8 tys. brutto. Realne obciążenie takich osób wynosi właśnie tyle, choć teoretycznie ich pensje podlegają stawce 32 proc. Jak zauważa Jarosław Neneman, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego, doszło do realnej podwyżki podatku dlatego, że rządowy przekaz o podniesieniu kwoty wolnej do 30 tys. zł był kłamstwem. – Już od pierwszego zarobionego złotego płacimy 9-proc. podatek na NFZ – przypomina Neneman. Jego zdaniem krańcowe obciążenie najwyższych pensji może nawet przekroczyć 40 proc. Z wyliczeń fachowców wynika, że rząd Mateusza Morawieckiego Polskim Ładem faktycznie przywrócił 40-proc. stawkę PIT, którą 16 lat temu zniósł… rząd Jarosława Kaczyńskiego. Tę ukrytą podwyżkę PIT rozszyfrował także rzecznik praw obywatelskich prof. Marcin Wiącek. W wysłanym w czwartek piśmie do premiera Mateusza Morawieckiego domaga się wyjaśnień i zwraca uwagę szczególnie na aspekt składki zdrowotnej. „Czy funkcjonujący od 1 stycznia 2022 r. mechanizm naliczania składki zdrowotnej jest rozwiązaniem celowym, czy też wynika z przeoczenia tej kwestii w toku prac nad reformą? – pyta RPO. 40-proc. stawka PIT dla najlepiej zarabiających obowiązywała w polskich przepisach do końca 2008 r. (choć wtedy były inne progi powodujące płacenie wyższej stawki). Zniesiono ją ustawą uchwaloną w listopadzie 2006 r., za czasów rządów PiS. Ministrem finansów była wówczas Zyta Gilowska, a premierem – Jarosław Kaczyński. – Zmiany podatkowe dokonywane w ciągu ostatnich 30 lat były bardzo różne od strony merytorycznej, ale na ogół wprowadzane w sposób przemyślany, najczęściej bez zbędnych komplikacji systemowych. Tzw. Polski Ład jest zaprzeczeniem tej tradycji, stąd też wprowadził on do systemu podatkowego chaos totalny – ocenia Jarosław Neneman, który trzykrotnie pełnił funkcję wiceministra finansów odpowiedzialnego za prawo podatkowe. 39,75 proc. wynosi realna stawka PIT od pracowników zarabiających powyżej 12,8 tys. zł miesięcznie Zachłanność fiskusa: Chłop pańszczyźniany był mniej uciskany podatkami niż współczesny obywatel, który płaci podatki nawet za deszcz. Gospodarując na łanie dzierżawionej ziemi (łan to od 17 do 24 hektarów), musiał pracować za darmo na pańskim polu 4 dni w tygodniu, ale jeżeli miał liczną rodzinę, to wystarczył dzień. Dodając do tego pogłówne, podymne, czy dziesięcinę, wychodzi, że i tak całkiem nieźle mu się żyło. Podatków płacił mniej niż my dzisiaj. Ówczesny symboliczny podatek od głowy to obecnie dochodowy, zgodnie z którym im więcej zarobisz, im jesteś bardziej pracowity, zaradny, zdolny, tym więcej musisz oddać władzy. Podymne dzisiaj płacimy w postaci podatku od nieruchomości. Myto również nie zniknęło. Dziesięcinę na Kościół także oddajemy, czy tego chcemy czy nie, tylko inaczej się nazywa. Przeciętny Polak pracuje tylko na same podatki do lipca, czyli ponad pół roku. Chłop pańszczyźniany, ten bogaty, z liczną rodziną, pracował nie więcej niż półtora miesiąca, by zadowolić finansowe wymagania swego pana. Obecnie oprócz podatków bezpośrednich, gnębieni jesteśmy jeszcze pośrednimi, jak VAT czy akcyza. Wyzyskiwany chłop ich nie płacił. Życie było więc dla niego tańsze niż dla nas. Za pług, konia, koło czy garnek, naftę do lampy płacił tyle ile towar ów był wart. Władza nie dorzucała wtedy do ceny każdego towaru czy usługi 23 procent podatku VAT i drugie tyle akcyzy. Tą ostatnią obłożone są nie tylko futra, alkohol czy tytoń, ale także węgiel, energia elektryczna, kosmetyki, gaz a nawet karty do gry. Powie ktoś, że chłop był niewolnikiem przypisanym do ziemi. Zgoda. Tyle że my jesteśmy niewolnikami ZUS, NFZ i podatków, których jest około 20. Nasi władcy opodatkowali nawet to, że oddychamy - taksą klimatyczną. Każdy, kto zechce żyć i pracować nie płacąc ich, zostanie srogo ukarany. Władza zabierze mu wszystko, czego się dorobił, a na koniec wsadzi do więzienia. Jednocześnie chcąc się leczyć, uczyć i tak musimy za to płacić. "Chłop pańszczyźniany pracował więc dla pana feudalnego na początku XVI wieku 52 dni W roku, a później 104 dni. I to był feudalny wyzysk. My na początku XXI wieku pracujemy dla Najjaśniejszej Rzeczpospolitej zarządzanego przez bolszewików z PIS 2/3 roku i to jest rzekoma sprawiedliwość społeczna lansowana przez Kaczyńskiego. I Inflacja 10% Nie zapnijmy o inflacji 10%. Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy. Dodruk pieniędzy to zwykłe oszustwo, które powinno być tak samo karane, jak produkcja fałszywych pieniędzy. Jeśli państwo nie dokona bezpośredniego zaboru Twoich oszczędności, to zrobi to przy pomocy inflacji - czyli dodrukuje puste pieniądze, za które kupisz mniej. Helping organizations transform the way they do their business of technology and corporate services at Deloitte 1y „Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy” – zauważył przed laty Milton Friedman. Niestety, wiele wskazuje na to, że cytat ten zbyt dobrze znają polscy politycy i niektórzy członkowie RPP. O tym, że inflacja w Polsce szaleje wie każdy, kto remontuje mieszkanie, buduje dom, jeździ samochodem lub po prostu robi zakupy w sklepach i na bazarach. I nie chodzi o te oficjalne cztery procent z hakiem. Wiele produktów i usług podrożało przecież o 10 proc., niektóre o kilkanaście proc., a cena innych skoczyła w górę o kilkadziesiąt procent. © ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy. Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
A ktoś, kto robi to przez odpowiednio długi czas, w końcu doczeka momentu, w którym inflacja ponownie będzie na tyle niska, że pozwolić osiągać realne zyski nawet po opodatkowaniu. Natomiast w przypadku spontanicznego, ledwie jednorazowego pomysłu na inwestycję, obligacje detaliczne okazują się zaskakująco ryzykowne.
fot. Inflacja - dlaczego ceny rosną? Jak znikają nasze oszczędności? Inflacja jest zgubnym zjawiskiem dla konsumentów i osób gromadzących oszczędności. Sprawia, że wartość pieniądza topnieje, a za posiadane środki jesteśmy w stanie coraz mniej kupić. Na czym polega inflacja? Jakie są jej przyczyny i konsekwencje? Zobacz, jakie publikacje makroekonomiczne mogą mieć wpływ na rynki! Śledź kalendarz ekonomiczny i nie przegap istotnych danych KALENDARZ EKONOMICZNY Czym jest inflacja? Inflację można najprościej zdefiniować jako utrzymujący się przez dłuższy czas proces wzrostu przeciętnego poziomu cen w gospodarce, wskutek czego pieniądz traci siłę nabywczą. W efekcie za tę samą kwotę pieniędzy z roku na rok możemy kupić coraz mniej towarów i usług. Zobacz także: Inflacja - skąd się wzięła i dlaczego ciągle rośnie? Czy rząd i NBP są odpowiedzialne za drożyznę? Co powoduje inflację? Zazwyczaj przyczyny inflacji trudno jest ograniczyć do jednego czynnika. Mogą być one związane z polityką banku centralnego, sytuacją budżetu państwa czy wzrostem cen surowców na rynkach. Do inflacji mogą przyczynić się następujące czynniki: nadmierna ilość pieniądza na rynku, związana z polityką banku centralnego, nadmierna akcja kredytowa banków, wzrost kosztów produkcji spowodowany wzrostem cen surowców, np. ropy naftowej, ograniczenie podaży surowców, wzrost popytu na różne dobra, co przyczynia się do wzrostu ich cen, niezrównoważony budżet państwa (gdy wydatki przewyższają wpływy), przeinwestowanie gospodarki przez państwo, wzrost cen importowanych towarów, większy wzrost wynagrodzeń niż wydajności pracy, wadliwa struktura gospodarki, sprzyjająca inflacji. Ekonomia, PKB i inflacja | #7 Kurs Analizy Fundamentalnej Polityka banku centralnego Bank centralny może prowadzić ekspansywną politykę pieniężną, zwaną też „gołębią”, której celem jest zwiększenie podaży pieniądza na rynku. Jest realizowana poprzez obniżenie stóp procentowych, obniżenie wskaźnika rezerw obowiązkowych i zakup rządowych papierów wartościowych. Ten rodzaj polityki pieniężnej jest stosowany, gdy w kraju panuje spowolnienie gospodarcze. W takiej sytuacji bank centralny stara się stymulować gospodarkę poprzez obniżenie kosztów pozyskiwania pieniądza. Obniżka stóp procentowych przekłada się na spadek oprocentowania, po którym banki komercyjne pożyczają między sobą pieniądze na rynku międzybankowym. To z kolei przyczynia się do obniżenia oprocentowania produktów kredytowych oferowanych przez banki klientom. W efekcie przedsiębiorcy są bardziej skłonni korzystać z kredytów na rozwój działalności gospodarczej. Konsumenci chętniej kupują różnego rodzaju towary i usługi na kredyt. Wspomniane dobra stają się coraz bardziej dostępne dla większej części społeczeństwa, co zwiększa na nie popyt. Wzrost popytu skłania natomiast sprzedawców do podwyżek cen. W ten sposób wzrasta inflacja. Niewielki poziom inflacji jest nieodłącznym elementem rozwoju gospodarczego Warto przypomnieć, że podstawowym zadaniem polityki pieniężnej banku centralnego jest utrzymywanie stabilnego poziomu cen. Aby realizować to zadanie, bank dąży do utrzymania inflacji w okolicach tzw. celu inflacyjnego. W Polsce jest to 2,5% z dopuszczalnym odchyleniem o 1 punkt procentowy w górę lub w dół. W ostatnim czasie wskaźnik inflacji wyraźnie wymyka się celowi inflacyjnemu, co znakomicie obrazuje wykres zaczerpnięty ze strony internetowej Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). Źródło: GUS Zobacz także: Czym są ujemne stopy procentowe? W jakim celu podwyższamy i obniżamy oprocentowanie? Kiedy stopy procentowe w Polsce wzrosną? Sytuacja na rynku surowców Rzadko jednak się zdarza, by rosnącej inflacji był winien tylko bank centralny. Nie bez znaczenia jest wymiana handlowa z innymi krajami i sytuacja na rynkach międzynarodowych, a szczególnie na rynku surowców. Wzrost cen ropy naftowej powoduje zwiększenie kosztów transportu, który odczuwają nie tylko firmy transportowe i osoby korzystające z prywatnych samochodów. Wzrost kosztów transportu przekłada się na wzrost kosztów produkcyjnych w niemal każdej branży, gdzie towar musi dotrzeć do sklepów i wpływa na jego końcową cenę. Sytuacja na rynku surowców rolnych ma ogromne znaczenie dla cen żywności Klęski żywiołowe czy trwający przez wiele lat nieurodzaj przekładają się na spadek podaży zbóż czy innych płodów rolnych. Niedobór tych surowców na rynku powoduje wzrost ich cen, co przekłada się też na ceny produktów końcowych, które kupujemy na nasz stół. Wzrost cen gazu powoduje zwiększenie kosztów produkcji nawozów rolnych, co również przyczynia się do podwyżki cen żywności. Warto pamiętać, że jednorazowa czy sezonowa podwyżka cen to jeszcze nie inflacja. Aby można było mówić o inflacji, tendencja ta musi utrzymywać się przez dłuższy czas. Nie bez znaczenia są też koszty emisji CO2, które zwiększają ceny energii elektrycznej, co dokłada swą cegiełkę do wydatków gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Zobacz także: Rynek surowców: ceny złota przekraczają 2000 USD/troz, historycznie drogi pallad Kursy walut W przypadku importowanych surowców dużą rolę odgrywają też kursy walut. Jeśli dany surowiec drożeje w walucie, w której jest wyceniany, jak np. dolar amerykański, to jedyną szansą na ograniczenie wzrostu cen mogłoby być umocnienie waluty krajowej. Jeśli jednak traci ona na wartości względem dolara, to dodatkowo podbija ceny importowanych towarów. Zobacz także: Kursy walut potężny wzrost na dolarze; mocne spadki na euro! Wzrost kosztów pracy Do zwiększenia kosztów produkcji przyczynia się także wzrost kosztów pracy. Wzrost wynagrodzeń, szczególnie poprzez podwyżkę płacy minimalnej, niewątpliwie poprawia sytuację pracowników. Pracodawcy mają jednak mniejsze powody do zadowolenia, gdyż obniża rentowność ich firm, jeśli w ślad za podwyżką płac nie idzie wzrost wydajności pracy. W takiej sytuacji firmy mogą być skłonne podwyższać ceny swych produktów, aby nie doświadczyć uszczerbku swych zysków. Jest to kolejny czynnik zwiększający inflację. Zobacz także: Szybki monitoring NBP – czy inflacja napędza presję płacową w Polsce? Państwo a inflacja Jak stwierdził znany amerykański ekonomista i laureat nagrody Nobla z ekonomii – Milton Friedman: „Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy.” Wielu ekonomistów zwraca uwagę, że inflacja może być korzystna dla państwa. Dzięki wyższym cenom do budżetu państwa wpływa więcej pieniędzy z podatku VAT i akcyzy. Wyższa inflacja może też zwiększyć zdolność kredytową państwa. Przekłada się na szybki wzrost nominalnego PKB, przyczyniając się do obniżenia długu publicznego w relacji do PKB. Państwo może też podwyższać poziom inflacji poprzez zwiększanie świadczeń socjalnych. Środki z takich transferów zostają zwykle przeznaczone na konsumpcję, co przekłada się na wzrost cen towarów. Zobacz także: Dynamika PKB najwyższa historii, inflacja najwyższa od 20 lat Jak jest mierzona inflacja? Zazwyczaj do mierzenia inflacji jest wykorzystywany wskaźnik inflacji konsumenckiej – CPI (Consumer Price Index). Innym wskaźnikiem inflacji jest wskaźnik cen producentów – PPI (Producer Price Index), który przedstawia zmiany średnich cen w przemyśle. W Polsce oba wskaźniki są obliczane i publikowane przez Główny Urząd Statystyczny (GUS). Wskaźniki inflacji zwykle są podawane w ujęciu rocznym. Wskaźnik inflacji konsumenckiej jest określany na podstawie zmian cen określonego koszyka dóbr zaspokajających potrzeby przeciętnego gospodarstwa domowego. Aby jak najlepiej dostosowywać wskaźnik do aktualnych potrzeb konsumpcyjnych społeczeństwa, lista towarów jest na bieżąco aktualizowana. Wybieranych jest około 1500 reprezentatywnych towarów. Na koszyk dóbr składają się poszczególne kategorie, z których każda ma przypisaną inną wagę. Największy udział ma kategoria „żywność i napoje bezalkoholowe”, która stanowi 27,77% całego koszyka. Drugą największą kategorię stanowią „użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii” z udziałem 19,14%. Pozostałe kategorie stanowią znacznie mniejszy udział w koszyku: transport (8,88%), napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe (6,91%), wyposażenie mieszkania i prowadzenie gospodarstwa domowego (5,83%), rekreacja i kultura (5,78%), inne towary i usługi (5,51%), zdrowie (5,39%), łączność (5%), restauracje i hotele (4,56%), odzież i obuwie (4,21%), edukacja (1,02%). Źródło danych: GUS Oczywiście każde gospodarstwo domowe ma nieco inną strukturę wydatków, więc dla każdego z nas faktycznie odczuwalna inflacja będzie się różnić. Rosnącą inflację odczuwają przede wszystkim osoby o najniższych dochodach, dla których największą część wydatków stanowi żywność. Zobacz także: Inflacja: wszystko, co musisz wiedzieć na temat utraty siły nabywczej waluty! Jak szybko inflacja może pochłonąć nasze oszczędności? W zależności od natężenia procesów inflacyjnych rozróżnia się następujące rodzaje inflacji: inflacja pełzająca – jest to najbardziej pożądany przez państwo rodzaj inflacji, gdy wzrost cen nie przekracza kilku procent rocznie. Nie powoduje zakłóceń procesów gospodarczych i daje się kontrolować. inflacja krocząca – w tym przypadku wzrost cen może sięgać (w zależności od różnych definicji) dziesięciu lub kilkunastu procent rocznie, zaczyna wpływać na procesy gospodarcze i wymykać się spod kontroli. inflacja galopująca – wzrost cen sięga kilkudziesięciu procent rocznie, niektóre definicje mówią nawet o wzroście trzycyfrowym. Ten rodzaj inflacji przekłada się na zahamowanie wzrostu gospodarczego. W tej sytuacji mogą powstawać napięcia społeczne, prowadzące do strajków. hiperinflacja – sytuacja całkowicie wymyka się spod kontroli, wzrost cen stanowi ich wielokrotność, może być liczony w tysiącach procent rocznie. Przykładem może być Wenezuela. W latach 2014 – 2018 inflacja w tym kraju wzrosła z 68,5% do 130 000%. Wśród krajów o najwyższej inflacji znalazły się też Sudan, Zimbabwe i Liban. Zobacz także: Alarmujące dane: Co piąty dorosły Polak nie ma żadnych oszczędności w gotówce Konsekwencje inflacji Najbardziej oczywistą konsekwencją inflacji jest spadek wartości posiadanych przez nas pieniędzy. W największym stopniu dotyczy to środków przechowywanych na nieoprocentowanych kontach bankowych i w formie gotówki. Zdecydowanie nie opłaca się trzymać pieniędzy w przysłowiowej „skarpecie”. Przykładowo, jeśli w 2011 roku dostaliśmy w spadku 100 000 zł i leżały one na nieoprocentowanym koncie, po 10 latach siła nabywcza tych pieniędzy odpowiada kwocie 80 740 zł. Nieco mniej ucierpią osoby, które przechowują oszczędności na lokatach i oprocentowanych kontach oszczędnościowych. Jednak zazwyczaj oprocentowanie produktów oszczędnościowych nie jest w stanie zrównoważyć inflacji. Sytuacja ta zniechęca do oszczędzania. W efekcie zamiast odkładać oszczędności na „czarną godzinę” obywatele mogą być bardziej skłonni, by je przeznaczać na konsumpcję, zanim całkiem stracą na wartości. Wzrost popytu na różne dobra konsumpcyjne przekłada się na wzrost cen, co znów zwiększa inflację. Inflacja utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej Przedsiębiorcy mogą mieć problemy z ustaleniem cen swych produktów lub usług w przyszłości. Powstają rozbieżności między planowanymi a rzeczywistymi zyskami. Inflacja utrudnia także rozliczanie transakcji międzynarodowych. Inflacja stanowi również zmartwienie dla pracowników, którzy widzą, że otrzymywane wynagrodzenie w coraz mniejszym stopniu wystarcza na zaspokojenie potrzeb. W tej sytuacji mogą domagać się podwyżek płac. Jeśli uda im się wynegocjować podwyżki, mogą one stanowić jedynie nominalny wzrost wynagrodzeń. Umożliwia on zachowanie dotychczasowego poziomu życia, ale nie przekłada się na jego poprawę. Jak wspomnieliśmy wcześniej, wzrost wynagrodzeń może przyczynić się z kolei do podwyższenia cen towarów i usług sprzedawanych przez firmy. W efekcie znów rośnie inflacja. Jest to tzw. spirala cenowo-płacowa. Spadek wartości pieniądza powoduje również spadek zaufania obywateli do państwa i systemu bankowego. Nawet zdarza się, szczególnie w państwach dotkniętych galopującą inflacją lub hiperinflacją, że dochodzi do poważnych zamieszek społecznych. W sytuacji rosnącej inflacji każdy stara się na swój sposób chronić swe oszczędności Osoby posiadające większą ilość gotówki inwestują ją w towary, które ich zdaniem nie tracą na wartości. Mogą to być nieruchomości na wynajem, złoto czy waluty obce, takie jak dolar amerykański, frank szwajcarski czy jen japoński. Dużą popularnością cieszą się też obligacje indeksowane inflacją. Aby walczyć z inflacją, bank centralny może wprowadzić restrykcyjną politykę pieniężną, zwaną też „jastrzębią”, której celem jest zmniejszenie ilości pieniądza na rynku. W ramach tej polityki bank centralny sprzedaje papiery wartościowe na otwartym rynku, zwiększa poziom rezerw obowiązkowych i podwyższa stopy procentowe. W wyniku podwyżki stóp procentowych kredyty stają się droższe. Rosną raty już zaciągniętych kredytów. Osobom, które natomiast jeszcze nie kupiły nieruchomości, coraz trudniej jest uzyskać kredyt hipoteczny. Zmniejsza się też poziom inwestycji, gdyż firmy niechętnie będą chciały się zadłużać przy wysokich kosztach kredytów. Zobacz także: Stopy procentowe w Polsce, czym są i kto o nich decyduje? Kiedy stopy rosną, kiedy maleją?
Bo Morawiecki najwyraźniej jest z inflacji zadowolony? Nie bez racji pisał przecież wybitny ekonomista, Milton Friedman, że „inflacja jest formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy”.
“ Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy. Milton Friedman ” Inne cytaty Autora Losowy cytat Pieniądze i bogactwo Władza Średnia ocena: Głosów: 11 Dodano: 2018-05-11
Inflacja to ogólnie wzrastanie. W przeszłości wiązano ją z pojęciem zwiększenia liczby pieniądza, który jest w obrocie ekonomicznym. Dzisiaj częściej jednak kojarzymy inflację ze wzrostem cen ogólnie, bo nie tylko czynniki monetarne wpływają na samą wartość cen produktów i usług – mówi Piotr Arak, d
Aforyzm autora Milton Friedman o treści: Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy. Kategorie: Pieniądze i bogactwo, Władza. Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy.
Z pzyjemnością informuję, że w dniu dzisiejszym Rada Naukowa Dyscypliny Nauki Prawne Akademia Leona Koźmińskiego (Kozminski University) podjęła uchwałę o… | 10 comments on LinkedIn
Inflacja jest taką formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy. Urna wyborcza tworzy zgodność bez jednomyślności zaś rynek jednomyślność bez
\n inflacja jest tą formą podatku którą można nałożyć bez ustawy
v1SLlIa.
  • 2gd3b48qgx.pages.dev/71
  • 2gd3b48qgx.pages.dev/20
  • 2gd3b48qgx.pages.dev/15
  • 2gd3b48qgx.pages.dev/11
  • 2gd3b48qgx.pages.dev/55
  • 2gd3b48qgx.pages.dev/10
  • 2gd3b48qgx.pages.dev/25
  • 2gd3b48qgx.pages.dev/26
  • inflacja jest tą formą podatku którą można nałożyć bez ustawy